Nawigacja

Komunikaty

Oświadczenie Oddziału IPN w Krakowie w związku z nierzetelnym artykułem Tygodnika Przegląd pt. Fałszywy „wyklęty”

Tygodnik Przegląd opublikował tekst autorstwa Leszka Konarskiego pt. Fałszywy „wyklęty” (nr 9/2021 i wydanie internetowe od 22 lutego 2021 r.), zawierający nieprawdziwe informacje i krzywdzące dla Instytutu Pamięci Narodowej stwierdzenia. Wbrew temu, co napisał autor artykułu, IPN nie miał żadnych związków ze skazanym Stanisławem M., nie zdołał on także oszukać – jak twierdzi L. Konarski – pracowników Instytutu. Ponadto postawione w tekście tezy o rzekomej zbrodniczej działalności oddziału por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela” nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną.

17 lutego 2021 r. Stanisław M. został skazany przez Sąd Okręgowy w Krakowie na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Sąd stwierdził, że Stanisław M. wyłudził odszkodowania za represje, których miał doznać w związku ze zbrojną walką o wolność i niepodległość Polski, rzekomo prowadzoną przez niego w latach 50. XX wieku, w okolicach Stryszowa koło Wadowic. Stanisławowi M. nakazano zwrot wszystkich kwot zasądzonych wcześniej na jego rzecz oraz opublikowanie w lokalnych gazetach informacji o orzeczeniu sądu.

Autor artykułu minął się z prawdą, opisując zeznanie, które przed sądem złożył naczelnik Oddziałowego Archiwum IPN w Krakowie (błędnie określany w tekście L. Konarskiego jako „dyrektor krakowskiego archiwum”). Pracownicy IPN ani nie przyznali się do błędu, ponieważ w tej sprawie żadnego błędu nie popełnili, ani nie zostali przez Stanisława M. oszukani. Wręcz przeciwnie, Stanisław M. stanął przed sądem po zawiadomieniu złożonym przez Instytut.

Na wniosek Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Oddziałowe Archiwum IPN w Krakowie przeprowadziło kwerendę oraz zgromadziło dokumenty, które wskazują niezbicie, że w latach wcześniejszych sądy oceniające działalność Stanisława M. zignorowały lub błędnie zinterpretowały wiele faktów i okoliczności. Naczelnik Oddziałowego Archiwum IPN w Krakowie mówił o tym wyraźnie, składając zeznanie przed Sądem Okręgowym w Krakowie, dlatego twierdzenia L. Konarskiego wzbudzają co najmniej zdziwienie.

To nie IPN został oszukany, lecz sądy, które w latach wcześniejszych wydawały wyroki w sprawie rzekomej działalności niepodległościowej Stanisława M., mimo braku jakichkolwiek dowodów w archiwum Instytutu. Pełna dokumentacja tych postępowań przekazana została do zasobu IPN i jest dostępna dla badaczy oraz dziennikarzy. Bylibyśmy ukontentowani, gdyby Redaktor Naczelny Tygodnika Przegląd poinformował o tym autora tekstu.

Twierdzenia L. Konarskiego, że Stanisław M. nawiązał współpracę z IPN są kłamstwem. Nigdy nie był zapraszany na żadne uroczystości organizowane przez Instytut. Przywołaną w tekście L. Konarskiego relację z otwartych dla szerokiej publiczności uroczystości w Wadowicach, w 70. rocznicę śmierci por. Wądolnego (2017), opublikował jeden z lokalnych portali internetowych. Nie jest to materiał sygnowany przez IPN.

Niechętny stosunek Tygodnika Przegląd do IPN nie jest dla nas zaskoczeniem, nie spodziewamy się też odmiany w tej materii, natomiast zawarta w tekście L. Konarskiego ocena por. Wądolnego zmusza nas do wyrażenia kategorycznego protestu. Autor artykułu stawia karkołomną tezę o rzekomej zbrodniczej działalności na ziemi wadowickiej oddziału podziemia niepodległościowego por. Wądolnego, która miałaby stanowić inspirację dla przestępczej działalności Stanisława M. Tymczasem prawdziwa rola por. Wądolnego w walce o niepodległość, którą prowadził przeciw okupantom niemieckim (w Batalionach Chłopskich) i sowieckim, a także przeciw zniewoleniu komunistycznemu (w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym i Armii Polskiej w Kraju) była już wielokrotnie opisywana nie tylko przez historyków związanych z IPN. Zapewne publikacje te nie są znane L. Konarskiemu. W razie potrzeby służymy listą lektur.

Nie da się zatem obronić tezy L. Konarskiego co do działalności por. Wądolnego, można natomiast śmiało postawić inną: autor artykułu powiela kłamstwa fabrykowane w PRL przez funkcjonariuszy bezpieki i PZPR, szczególnie przez Stanisława Wałacha i Norberta Michtę. Nie wytrzymują one konfrontacji z dokumentami zgromadzonymi w IPN i archiwach państwowych.

do góry