Nawigacja

Przystanek Historia

Walki uliczne w Święto Pracy 1983 roku

1 maja 1983 r. w całym kraju upłynął po znakiem antykomunistycznych demonstracji i walk ulicznych z siłami milicyjnymi. Zginęły dwie osoby, m.in. Ryszard Smagur, zabity przez milicjanta w Nowej Hucie.

  • Ryszard Smagur. Zginął 1 maja 1983 r. postrzelony przez milicjanta w Nowej Hucie
    Ryszard Smagur. Zginął 1 maja 1983 r. postrzelony przez milicjanta w Nowej Hucie
  • Pogrzeb Ryszarda Smagura
    Pogrzeb Ryszarda Smagura
  • Pogrzeb Ryszarda Smagura
    Pogrzeb Ryszarda Smagura
  • Pogrzeb Ryszarda Smagura
    Pogrzeb Ryszarda Smagura
  • Pogrzeb Ryszarda Smagura
    Pogrzeb Ryszarda Smagura

Po fiasku czterogodzinnego strajku generalnego, który podziemna „Solidarność” chciała zorganizować 10 listopada 1982 r., komunistycznej juncie gen. Wojciecha Jaruzelskiego wydawało się, że opozycja została zneutralizowana. Rada Państwa podjęła decyzję o zawieszeniu stanu wojennego od 31 grudnia 1982 r. Jednocześnie Sejm przyjął jednak ustawy nadające władzom nadzwyczajne uprawnienia. Zaostrzono także przepisy kodeksu karnego, dotyczące osób „podejmujących działania w celu wywołania niepokoju społecznego”.

Kontrmanifestacje

Komuniści byli przekonani, że udało im się spacyfikować nastroje społeczne i w robotnicze, pierwszomajowe święto, w swoich pochodach będą mogli spokojnie pokazać triumf nad „ekstremą”. Byli pewni swego, ponieważ półtora miesiąca później – w myśl uzgodnień z episkopatem i Watykanem – do Polski z drugą pielgrzymką miał przybyć Jan Paweł II. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” w połowie kwietnia wezwała jednak do bojkotu oficjalnych uroczystości państwowych i organizowania niezależnych pochodów z hasłami wolności dla więźniów politycznych, przywrócenia swobód związkowych i obywatelskich.

W wielu miejscach w niedzielę 1 maja 1983 r. uczestnicy niezależnych demonstracji pokazali władzy, że „Solidarność żyje”. Manifestacje odbyły się nie tylko w największych miastach (Bydgoszcz, Częstochowa, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Warszawa, Wrocław), ale również w mniejszych miejscowościach (Bochnia, Jarocin, Lębork, Siedlce, Środa Wielkopolska). W Szczecinie w niezależnej demonstracji brało udział około 10 tys. osób. Obchody rozpoczęły się od złożenia kwiatów pod tablicą upamiętniającą szczecińskie ofiary Grudnia ’70. Niezależny pochód został zaatakowany przez oddziały ZOMO. Użyto armatek wodnych, wywiązały się wielogodzinne walki.

W Gdańsku, jak obliczali przywódcy Regionalnego Komitetu Koordynacyjnego, w kilku niezależnych manifestacjach brało udział 30-40 tys. osób, które zaczęły się bronić obrzucając atakujące kordony ZOMO kamieniami. Niezależna manifestacja w Gdyni przeszła w stronę Stoczni Komuny Paryskiej, ale została zatrzymana przez ZOMO. Walki, jakie rozgorzały w mieście władza próbowała tłumić sprowadzając milicyjne posiłki z Łomży, Olsztyna i Ciechanowa. Nieznana jest liczba poszkodowanych manifestantów w Trójmieście, natomiast wiadomo, iż 17 milicjantów odniosło rany.

We Wrocławiu kilkutysięczny niezależny pochód został zaatakowany przez oddziały ZOMO, jednak części demonstrantów udało się przedrzeć przez milicyjne kordony i wmieszać w oficjalny pochód pierwszomajowy. Odśpiewali hymn przed trybuną pełną zdezorientowanych partyjnych dygnitarzy, a gaz łzawiący, który dotarł również do nozdrzy towarzyszy, zmusił ich do pospiesznej ewakuacji. Walki w mieście trwały przez wiele godzin. Milicja zatrzymała 405 osób, spośród których 116 stanęło przed kolegium ds. wykroczeń. Zginął 51-letni Bernard Łyskawa, mechanik w Centralnym Ośrodku Badawczo-Projektowym „Poltegor”, który podczas ucieczki przed oddziałami ZOMO został trafiony w klatkę piersiową petardą z gazem łzawiącym. Funkcjonariusze nie dopuścili do rannego lekarza.

Bastion Nowa Huta

Najcięższe walki wybuchły w Nowej Hucie. Przygotowania do „zabezpieczenia” dzielnicy komenda wojewódzka MO w Krakowie rozpoczęła już 28 kwietnia. Do Krakowa przybyły m.in. dwie kompanie ROMO z Opola. 1 maja siły prewencji MO w Krakowie liczyły 1149 funkcjonariuszy (dwa bataliony ZOMO Kraków, pluton specjalny, cztery kompanie ROMO Kraków oraz kompania OSMO Kraków), dysponujących 27 pojazdami lekkimi i 46 ciężkimi (m.in. 10 armatek wodnych i sześć transporterów opancerzonych).

Dzień rozpoczął się od oficjalnych obchodów na Rynku Głównym, które zostały zakłócone przez tłum ludzi, wychodzących z niedzielnej mszy świętej w kościele Mariackim. Manifestanci, skandując solidarnościowe hasła, przeszli dookoła Rynku Głównego, zaskakując milicję, która nie podjęła interwencji. Hasła wykrzykiwane przez demonstrantów przerwały przemówienie zbulwersowanego I sekretarza Komitetu Krakowskiego PZPR Józefa Gajewicza. Zmuszony został do pospiesznego zakończenia oficjalnego wiecu.

Po mszy w kościele Matki Bożej Królowej Polski, wychodzący ze świątyni wierni uformowali potężny pochód, liczący około 10-15 tys. osób. Na skrzyżowaniu ulic Kocmyrzowskiej i Majakowskiego napotkali pierwszą milicyjną blokadę. Kordon zomowców rozstąpił się jednak i manifestanci przeszli dalej. Na wysokości Krzyża Nowohuckiego rosnąca liczebnie demonstracja – na pl. Centralnym było już 20-30 tys. osób – została zaatakowana przez armatkę wodną. W ciepły majowy dzień strumienie wody nie zrobiły na nikim większego wrażenia. Pod naporem manifestantów rozstąpił się następny kordon ZOMO.

Na pl. Centralnym pochód został zaatakowany strumieniami wody z kilku armatek. W tłum poleciały petardy z gazem łzawiący, poszły w ruch pałki szturmujących zomowców. Kilka kilometrów dalej, w pobliżu nowohuckiego zalewu siły milicyjne natarły na tłum idący od bramy głównej kombinatu HiL. Uczestnicy kilkusetosobowego Marszu Hutników po zaciekłej walce wręcz z funkcjonariuszami ZOMO zostali rozproszeni, ale wkrótce przyłączyli się do walk na pl. Centralnym. Starcia rozlały się na całą dzielnicę. Powstało kilka barykad, m.in. obok kina „Świt” na os. Teatralnym, na rondzie Kocmyrzowskim, na al. Planu 6-letniego oraz przy Teatrze Ludowym.

Zastrzelony przez milicjanta

Kolumny pojazdów ZOMO stosowały wypróbowaną we wcześniejszych starciach taktykę wstrzeliwania petard z gazem łzawiącym w mijane osiedla, na których gromadziły się grupy gapiów. Nagminne było strzelanie wprost do ludzi, wbrew instrukcjom używania ręcznych wyrzutni granatów łzawiących, które nakazywały celowanie w górę pod odpowiednim kątem.

Po godz. 17 na os. Krakowiaków zginął Ryszard Smagur, introligator w Spółdzielni „Starodruk”. Zmarł w wyniku postrzału w krtań nabojem z rakietnicy, wystrzelonym przez milicjanta w mundurze polowym, jadącego nysą. Jak wynikało z relacji świadków, Smagur nie był uczestnikiem walk. Z żoną i dzieckiem w wózku szedł w odwiedziny do rodziców, mieszkających na os. Krakowiaków.

Funkcjonariusz strzelał w linii prostej, celując z pistoletu sygnałowego wprost w Smagura. Ranny oderwał od ciała żarzący się pocisk i upadł krztusząc się krwią wypływającą z głębokiej rany. Ludzie próbowali go ratować po przeniesieniu na trawnik w okolicach restauracji „Teatralna”. Zespół pierwszej karetki, która pojawiła się dopiero po 15 minutach nie był w stanie udzielić pomocy, wezwano więc karetkę reanimacyjną. Po dziesięciominutowej próbie reanimacji lekarz stwierdził zgon.

Ponieważ milicja nie mogła sobie poradzić z manifestantami, do Nowej Huty wezwano posiłki. Przyjechało 375 funkcjonariuszy ZOMO z Katowic. Mimo to na niektórych osiedlach walki trwały do późnych godzin nocnych. W ich wyniku po stronie milicyjnej 10 funkcjonariuszy zostało ciężko rannych, 34 było lżej, a 80 lekko. Nazajutrz władze sprowadziły do Krakowa kolejne posiłki ZOMO z Bielska-Białej, Kielc i Nowego Sącza, obawiając się eskalacji walk w święto Konstytucji 3 maja.

Pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy 20 demonstrantom, spośród których osiem osób wymagało hospitalizacji, zaś 11 lżej rannych, po opatrzeniu, zostało zwolnionych do domów (wśród nich były trzy osoby zatrute gazami łzawiącymi we własnych mieszkaniach, a także żona Ryszarda Smagura, która w wyniku szoku straciła przytomność).

KW MO w Krakowie poniosła znaczące straty w sprzęcie. Zniszczonych zostało 31 pojazdów, zaś funkcjonariusze ZOMO „zagubili” 30 czapek polowych, 15 par okularów, 24 pałki szturmowe, pięć pałek służbowych, 25 ręcznych miotaczy gazu, siedem par rękawiczek skórzanych, magazynek ręcznej wyrzutni gazu łzawiącego i służbową latarkę. Ponadto rozbito 13 tarcz, 20 kasków, jedną „radiostację nasobną” i cztery przyłbice.

Zatrzymano 54 osoby, wśród nich dwie kobiety, 30 robotników (13 z HiL), jednego niepracującego, dziewięciu uczniów, sześciu studentów.

Matactwa w śledztwie

Pogrzeb Ryszarda Smagura odbył się 6 maja 1983 r. na cmentarzu w Grębałowie. Uczestniczyły w nim 3-4 tys. ludzi z wieńcami i flagami „Solidarności”, śpiewających pieśni patriotyczne i religijne. Mimo prowokacyjnie licznej obecności sił milicyjnych do incydentów nie doszło.

Od początku śledztwa dowództwo krakowskiej MO rozpoczęło mataczenie, aby uniemożliwić wyjaśnienie śmierci Smagura. 2 maja podczas odprawy sztabowej zastępca komendanta wojewódzkiego ds. MO, płk. Jurczak, mówił: „Oględziny nie potwierdzają wersji uduszenia od granatu łzawiącego. Ślady rtęci w przełyku, wskazują na to, że osobnik ten stosował jakiś materiał wybuchowy skonstruowany przez siebie”.

Prokurator Zbigniew Stańczewski przyjął błędne założenie, że Smagur został trafiony granatem łzawiącym. Pominął zeznania kilku świadków, którzy sugerowali, że był to pocisk z pistoletu sygnałowego. Zlekceważono także wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Według nich w ranie i płucach zabitego nie stwierdzono chloroacetofenonu, podstawowego składnika granatów łzawiących. Prokurator robił wszystko, by stwierdzić, iż „nie jest możliwe odnalezienie sprawcy”. Gdyby uznał, że strzelano z pistoletu sygnałowego, grono potencjalnych sprawców byłoby znacznie zawężone, ponieważ taką broń mieli wyłącznie dowodzący poszczególnymi oddziałami ZOMO.

Jeden ze świadków twierdził wręcz, że strzelający z milicyjnej nysy funkcjonariusz był porucznikiem.

Tekst Andrzej Malik

do góry