Nawigacja

Przystanek Historia

KL Sachsenhausen. Miejsce spod znaku trupiej czaszki

W latach 1936-1945 przez to piekło na ziemi przeszło około 200 tys. ludzi. Kilkadziesiąt tysięcy zmarło lub zostało zabitych. Dokładnej liczby nie znamy.

  • Pomnik gen. Stefana Roweckiego „Grota” w Sachsenhausen. Fot. Dariusz Gorajczyk
    Pomnik gen. Stefana Roweckiego „Grota” w Sachsenhausen. Fot. Dariusz Gorajczyk
  • Więźniowie KL Sachsenhausen
    Więźniowie KL Sachsenhausen
  • Więźniowie KL Sachsenhausen
    Więźniowie KL Sachsenhausen

22 kwietnia 1945 r. polscy żołnierze 2. Dywizji Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego i czerwonoarmiści oswobodzili około 3 tys. więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen. Wcześniej Niemcy zdążyli jednak wyprowadzić stamtąd w marszu śmierci około 30 tys. wycieńczonych ludzi.

Krakowscy profesorowie i komendant AK

Wśród więźniów KL Sachsenhausen najliczniejsi byli Polacy. W tej grupie znalazło się 170 krakowskich uczonych, pojmanych przez Niemców 6 listopada 1939 r. w akcji przeciwko profesorom uniwersyteckim (Sonderaktion Krakau). Bramę obozową z napisem „Arbeit macht frei” przekroczyli u progu zimy. Ciężkie warunki bytowe, częste apele na mrozie i wycieńczająca metoda, jaką było Stehkommando (wielogodzinne stanie w baraku w czasie pomiędzy apelami) sprawiły, że nie wszyscy doczekali zwolnienia w lutym 1940 r., po międzynarodowych interwencjach. Trzynastu krakowskich naukowców zmarło, a młodszych (poniżej 40. roku życia) z Sachsenhausen skierowano do owianego nie mniejszą grozą obozu Dachau pod Monachium.

Kilka lat później, po aresztowaniu w 1943 r. i przesłuchaniach w Berlinie, Niemcy umieścili w KL Sachsenhausen gen. Stefana Roweckiego „Grota”, komendanta głównego Armii Krajowej. Traktowany początkowo jako więzień specjalny, został zamordowany w akcie zemsty na rozkaz samego szefa SS Heinricha Himmlera, w pierwszych dniach po wybuchu powstania warszawskiego.

Niemiecka machina zagłady

Nie przypadkiem KL Sachsenhausen stał się miejscem uwięzienia tak wielu Polaków. To jeden z najważniejszych i najcięższych niemieckich obozów koncentracyjnych, chociaż nie był pierwszy. Za taki uchodzi KL Dachau, utworzony w marcu 1933 r. Co prawda w sąsiadującym z Sachsenhausen miasteczku Oranienburg (dziś Sachsenhausen jest jego dzielnicą) lokalna struktura SA zorganizowała obóz już w 1933 r., jednak wewnętrzne rozgrywki w łonie nazistów spowodowały, że został on zamknięty w lipcu 1934 r.

Nabierająca rozmachu niemiecka machina represji i bliskość Berlina, odległego zaledwie o 30 km spowodowały ponowne utworzenie obozu w Sachsenhausen, w którym naziści mogliby zamykać więźniów zarówno ze stolicy Rzeszy jak i okolicy. Latem 1936 r. wznowiono realizację zbrodniczego projektu, tym razem powierzając jego kierownictwo SS. KL Sachsenhausen miał być zarówno miejscem przeznaczenia „więźniów specjalnych” jak i „nowoczesną”, „wzorcową” jednostką dla innych tego typu przedsięwzięć. Przypisane mu funkcje odosobnienia i powolnego wyniszczania więźniów oraz szkolenie nowych załóg obozowych urzeczywistniano z wielkim zapałem.

Niemieccy planiści zaprojektowali tutaj specjalny układ urbanistyczno-architektoniczny oraz obudowę infrastrukturą przemysłową, a załoga katów spod znaku trupiej główki zrobiła resztę. Niespełna dwa lata później przy KL Sachsenhausen usytuowano Inspektorat Obozów Koncentracyjnych – centralny organ administracyjny dla wszystkich obozów na obszarach podlegających niemieckiej zwierzchności. Tutejsze kadry były mózgiem zarządzającym kilkudziesięcioma pozostałymi tego typu miejscami oraz ponad tysiącem podobozów. W Sachsenhausen prowadzono ponadto makabryczne eksperymenty medyczne na więźniach, testowano gazowanie skazańców w przystosowanych do tego ciężarówkach, egzekucje przez rozstrzelanie i wreszcie palenie zwłok ofiar w krematoriach.

Po wojnie

Mimo końca wojny na godne upamiętnieni ofiar obozu przyszło poczekać. Klęska Niemiec nie zamknęła ponurej sławy Sachsenhausen. Trzy miesiące po upadku Rzeszy, w sierpniu 1945 r. zarządzający tą strefą okupacyjną Sowieci powierzyli zarząd obozu NKWD, co otwarło nowy rozdział w historii owego strasznego miejsca. Rolę ofiar, obok dawnych katów z SS, zajęli nowi więźniowie różnych kategorii.

Od wielu już lat upamiętnieniem polskich ofiar KL Sachsenhausen zajmują się wspólnie Oddział IPN w Krakowie i Stowarzyszenie Ne Cedat Academia, kultywujące pamięć o martyrologii naukowców wyższych uczelni. Systematycznie organizowane są wyprawy akademickie z Polski do Niemiec. Z kolei prokuratorzy krakowskiego IPN prowadzą śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Sachsenhausen na Polakach.

Tekst Dariusz Gorajczyk

do góry