Nawigacja

Przystanek Historia

Historia kpt. Feliksa Kwarciaka „Staszka”

W czerwcu 1947 r. funkcjonariusze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Wadowicach zastrzelili kpt. Feliksa Kwarciaka „Staszka”, żołnierza ZWZ-AK, działającego po wojnie w strukturach Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” oraz Armii Polskiej w Kraju.

  • Ppor. Feliks Kwarciak; fotografia wykonana w konspiracji jesienią 1945 r. w Wadowicach, na lewej kieszeni munduru widoczny ryngraf. Fot. ze zbiorów Michała Siwca-Cielebona
    Ppor. Feliks Kwarciak; fotografia wykonana w konspiracji jesienią 1945 r. w Wadowicach, na lewej kieszeni munduru widoczny ryngraf. Fot. ze zbiorów Michała Siwca-Cielebona
  • Ryngraf Feliksa Kwarciaka Fot. ze zbiorów Michała Siwca-Cielebona
    Ryngraf Feliksa Kwarciaka Fot. ze zbiorów Michała Siwca-Cielebona
  • Arkusz ewidencyjny ppor. Feliksa Kwarciaka z 1945 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Ka 08/1649
    Arkusz ewidencyjny ppor. Feliksa Kwarciaka z 1945 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Ka 08/1649
  • Por. Feliks Kwarciak wśród żołnierzy plutonu „Wisła” Armii Polskiej w Kraju, luty/marzec 1947 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Kr 041/66, t. 13
    Por. Feliks Kwarciak wśród żołnierzy plutonu „Wisła” Armii Polskiej w Kraju, luty/marzec 1947 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Kr 041/66, t. 13
  • Pierwsza strona oświadczenia ujawnieniowego kpt. Feliksa Kwarciaka (w dokumencie jako porucznik), złożonego 25 kwietnia 1947 r. w WUBP we Wrocławiu. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
    Pierwsza strona oświadczenia ujawnieniowego kpt. Feliksa Kwarciaka (w dokumencie jako porucznik), złożonego 25 kwietnia 1947 r. w WUBP we Wrocławiu. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
  • Fotografia kpt. Feliksa Kwarciaka z oświadczenia ujawnieniowego z 1947 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
    Fotografia kpt. Feliksa Kwarciaka z oświadczenia ujawnieniowego z 1947 r. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
  • Fragment oświadczenia ujawnieniowego z 1947 r., w którym kpt. Feliks Kwarciak wskazał swoją przynależność organizacyjną (AK, APwK i WiN), kryptonimy podległych oddziałów APwK i używany pseudonim. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
    Fragment oświadczenia ujawnieniowego z 1947 r., w którym kpt. Feliks Kwarciak wskazał swoją przynależność organizacyjną (AK, APwK i WiN), kryptonimy podległych oddziałów APwK i używany pseudonim. Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Wr 032/189, t. 42
  • Meldunek szefa PUBP w Wadowicach z 3 listopada 1949 r. o zasadzkach zorganizowanych przez UB i MO przy grobach poległych żołnierzy Armii Polskiej w Kraju, m.in. kpt. Feliksa Kwarciaka (w dokumencie błędnie określony jako zastępca por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela”). Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Kr 075/42, t. 1
    Meldunek szefa PUBP w Wadowicach z 3 listopada 1949 r. o zasadzkach zorganizowanych przez UB i MO przy grobach poległych żołnierzy Armii Polskiej w Kraju, m.in. kpt. Feliksa Kwarciaka (w dokumencie błędnie określony jako zastępca por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela”). Fot. ze zbiorów IPN; sygn. IPN Kr 075/42, t. 1

Feliks Kwarciak urodził się na wadowickim Zaskawiu Miejskim 10 października 1919 r. jako najmłodsze dziecko w rodzinie murarza Ferdynanda i Magdaleny ze Zmysłowskich. Od młodych lat chciał zostać żołnierzem, a nawet oficerem, ale skromny status materialny rodziny uniemożliwiał mu naukę w gimnazjum.

Po ukończeniu szkoły powszechnej wstąpił do Szkoły Podoficerów Piechoty dla Małoletnich w Śremie, którą ukończył 31 sierpnia 1938 r. 1 września tego roku rozpoczął służbę w 12 pułku piechoty Ziemi Wadowickiej. Wyróżniał się zamiłowaniem do sportu oraz zdolnościami organizacyjnymi. Oprócz służby, którą pełnił w 2 kompanii ciężkich karabinów maszynowych a później w plutonie armat przeciwpancernych, trenował w wojskowym Klubie Sportowym Wadowice 12 pp oraz występował w pułkowym chórze podoficerskim. W lutym 1939 r. był najmłodszym uczestnikiem patrolu narciarskiego 12 pp, który w marszu Huculskim Szlakiem II Brygady Legionów Polskich zdobył pierwsze miejsce w klasyfikacji patroli nizinnych, a w ogólnej klasyfikacji miejsce piąte, uzyskując nagrodę wiceministra spraw wojskowych. Dowódcą patrolu był ppor. Tadeusz Stefaniszyn, który kilka miesięcy później, 2 września 1939 r., poległ w walce z Niemcami pod Spytkowicami.

W pierwszej opinii, jaką wystawiono Feliksowi Kwarciakowi w pułku podkreślono jego zamiłowanie do sportu oraz żywy charakter. Kolejne lata miały wielokrotnie przynieść potwierdzenie owej „żywości charakteru”, a tężyzna fizyczna pozwoliła Kwarciakowi przetrwać wiele niebezpiecznych sytuacji.

W czasie mobilizacji w sierpniu 1939 r. kpr. Feliks Kwarciak objął dowództwo jednego z działonów pułkowej kompanii armat ppanc. Jego szlak bojowy prowadził od Osielca i Jordanowa, przez Myślenice i Puszczę Niepołomicką, walki nad Dunajcem i Sanem, aż do Puszczy Solskiej i kapitulacji krakowskiej 6 Dywizji Piechoty pod Werchratą. W trakcie walk odwrotowych, gdy wyszkoleni w specjalności armat ppanc. oficerowie rezerwy nie zawsze radzili sobie z dowodzeniem w trudnej sytuacji bojowej, kpr. Kwarciak objął dowodzenie nad jednym z plutonów ppanc. i pomógł dowódcy kompanii kpt. Bronisławowi Krukierkowi opanować zagrożenie, ratując armaty i żołnierzy przed niemieckim okrążeniem.

Po rozwiązaniu 12 pp na wschód od Tomaszowa Lubelskiego Feliks Kwarciak postanowił z grupą żołnierzy przedrzeć się poza pierścień niemieckiego okrążenia i kontynuować walkę. W lasach wschodniego Roztocza dotrwali do ostatnich dni września, a po zorientowaniu się, że tamtejsze tereny zajmuje armia sowiecka przedarli się na zachodni brzeg Sanu i po zamienieniu w jednej z wsi mundurów na ubrania cywilne podjęli wędrówkę w rodzinne strony.

Walka trwa

Feliks Kwarciak dotarł do rodzinnego domu w połowie października 1939 r. Bardzo szybko nawiązał kontakty z kolegami, którzy już wcześniej powrócili z kampanii i stał się jednym z pierwszych konspiratorów. Wkrótce odnalazł go por. Władysław Wojas z 12 pp, który po odniesieniu ciężkiej kontuzji w walkach pod Pszczyną zdołał zbiec ze szpitala i uniknąć niemieckiej niewoli. Był on już wtedy adiutantem płk. Aleksandra Stawarza, dawnego dowódcy 12 pp, a obecnie szefa Okręgu Krakowskiego Związku Czynu Zbrojnego i twórcy Dywizji Podhalańskiej w Konspiracji (DPwK). Z polecenia por. Wojasa kapral Kwarciak stał się jednym z organizatorów wojskowej konspiracji w Wadowicach i okolicy. Wraz z pułkowymi kolegami, sierżantem Janem Kłeczkiem „Lechem” i plut. Józefem Robakiem, zorganizował konspiracyjną placówkę w Kleczy, obejmującą zasięgiem: Babicę, Barwałd Dolny, Średni i Górny, Jaroszowice, Kleczę Dolną i Górną, Roków oraz Wysoką.

Oprócz tworzenia struktur jednym z najważniejszych jego zadań była organizacja przerzutów ludzi oraz materiałów pomocnych do walki podziemnej i oporu społeczeństwa przez utworzoną późną jesienią 1939 r. okupacyjną granicę na Skawie, pomiędzy ziemiami włączonymi przez okupanta do III Rzeszy a terenem Generalnego Gubernatorstwa.

Po aresztowaniu płk. Stawarza w styczniu 1941 r. i zerwaniu łączności ze strukturami DGwK konspiratorzy z Zaskawia nawiązali z inicjatywy Feliksa Kwarciaka kontakt z dowództwem działającego w Wadowicach w ramach Związku Walki Zbrojnej tzw. batalionu „Surma”, dowodzonego przez sierż. Stanisława Nowakowskiego „Surmę” i podporządkowali się trzeciej kompani tego batalionu, na której czele stał sierż. Józef Dworzański „Józwa”.

W dywersji

W pierwszej połowie 1941 r. Feliks Kwarciak objął funkcję szefa dywersji i informacji placówki Klecza, a niedługo później – w ramach współpracy z sąsiednią placówką Kalwaria – także szefa dywersji tej drugiej placówki. Obie podporządkowane zostały wkrótce komendantowi Podobwodu ZWZ-AK Kalwaria Zebrzydowska noszącemu kryptonim „Dęby”, ppor. Franciszkowi Pawłowskiemu „Sępowi”, a sam Kwarciak objął obowiązki oficera dywersji podobwodu. W miarę potrzeby dowodził także okresowo placówką Klecza, zastępując jej stałego komendanta sierż. Jana Kłeczka „Lecha”.

Od marca 1943 r. dowództwo podobwodu objął por. Władysław Wojas „Dąb” (awansowany pod koniec roku do stopnia kapitana). W początkowych latach okupacji kpr. Kwarciak używał pseudonimów „Rola” i Skawa”, ale ponieważ w miarę rozrostu struktur podziemia okazało się, że takich samych pseudonimów używają także inni członkowie konspiracji, ostatecznie przybrał pseudonim „Staszek”, pod którym działał do końca wojny i był najpowszechniej znany. Pod koniec wojny i po niej okresowo używał także pseudonimu „Siwy”.

Za sprawne zorganizowanie sieci informacyjnej oraz grup dywersyjnych w placówkach, 8 czerwca 1943 r. kpr. „Staszek” awansowany został do stopnia plutonowego. Latem 1943 r. przekazał funkcję oficera dywersji ppor. Alojzemu Piekarzowi „Lepowi”. Kiedy w zimie 1942/1943 r. zorganizowano na Bugaju Kalwaryjskim konspiracyjny kurs szkoły podchorążych rezerwy piechoty, jednym z jego praktycznych instruktorów został Feliks Kwarciak. Równocześnie wraz z Janem Kłeczkiem „Lechem” i Janem Korzeniowskim „Żytniakiem” byli oni doszkalani wraz ze stałymi uczestnikami kursu. Komendantem i instruktorem podchorążówki był por. Roman Zaczyński „Kmita”, wtedy oficer dyspozycyjny Legionu Śląskiego, skierowany do Kalwarii przez Komendę Okręgu Krakowskiego AK, a egzamin końcowy przeprowadził kpt. „Dąb”. Wszyscy absolwenci kursu zostali rozkazem KG AK w styczniu 1945 r. mianowani podporucznikami rezerwy piechoty, zaś F. Kwarciak, J. Kłeczek i J. Korzeniowski otrzymali awanse na podporuczników czasu wojny.

Akcje na niemiecką straż graniczną

W październiku 1943 r. dowództwo Podobwodu „Dęby” zorganizowało w Zarzycach Wielkich kurs dywersyjny. Jednym, z jego uczestników był także „Staszek”. Egzamin końcowy przeprowadził osobiście „Dąb”.

Feliks Kwarciak po ukończeniu kursu został wyznaczony na dowódcę sekcji dywersyjnej „111-120”, która – wraz z sekcjami „101-110”, „121-130”, „131-140” i złożoną z żołnierzy Oddziału Dywersyjnego pchor. Mieczysława Roszkiewicza „Jastrzębia” sekcją „151-160” oraz utworzoną nieco później sekcją „141-150” była jednym z zalążków oddziałów partyzanckich Samodzielnego Podobwodu Kalwaria, a później 12 pp AK.

Na przełomie 1943 i 1944 r. na rozkaz Kedywu Komendy Głównej AK żołnierze oddziałów dywersyjnych przeprowadzili serie ataków na niemieckie punkty graniczne pomiędzy Rzeszą a GG. Na Ziemi Wadowickiej akcje takie zostały zrealizowana po raz pierwszy w październiku i listopadzie 1943 r. Rozpoznania dwóch niemieckich strażnic granicznych oraz terenu wokół nich dokonywali wówczas m.in. plut. „Staszek” oraz kpr. Michał Dudoń „Klon”.

W październiku 1943 r. Oddział Partyzancki „Szczerba” wspólnie z OP „Błyskawica” – dyspozycyjnym oddziałem dywersyjnym Okręgu Krakowskiego AK – zaatakowały strażnicę graniczną w Woźnikach, gdzie zdobyto broń i amunicję. Z kolei w nocy 23 listopada 1943 r. próbowano zaatakować strażnicę w Zagórzu, która wskutek przeprowadzonej poprzedniej nocy akcji innego oddziału partyzanckiego była w pogotowiu i przedsięwzięcie nie zakończyło się sukcesem. Doszło jedynie do krótkiej strzelaniny z jednym z patroli granicznych, a po otwarciu przez Niemców zmasowanego ognia z broni maszynowej dowodzona przez ppor. A. Piekarza „Lepa” grupa dywersyjna zmuszona została do wycofania się. Strażnicę zdobył nieco później inny oddział AK.

Drugą akcję graniczną przeprowadzono w lutym oraz marcu 1944 r. W jej ramach na terenie wadowickiego postanowiono uderzyć na jedną z ważniejszych placówek – strażnicę celno-graniczną przy moście drogowym na Skawie w Wadowicach. Przygotowania do akcji rozpoczęto już w styczniu 1944 r., kiedy do rozpoznania placówki i zasad jej funkcjonowania przystąpili pod kierownictwem Feliksa Kwarciaka sierż. Ludwik Sadzikowski, sierż. Jan Korzeniowski „Żytniak” oraz plut. Władysław Dubiel „Jawor” z placówki AK Klecza.

Warunki dla wykonania zaplanowanej akcji były dosyć trudne, gdyż strażnica mieściła się po zachodniej stronie mostu – od strony miasta, czyli w Rzeszy i miała stałe połączenie telefoniczne z mieszczącymi się w wadowickim klasztorze oo. Karmelitów niemieckim koszarami oraz innymi placówkami okupanta. Oba krańce mostu odgradzały szlabany, zamykane na noc (w zimie od 18.00 do 6.00), kiedy służbę pełnili tylko strażnicy graniczni i na zewnątrz nie było stałego posterunku wartowniczego. Kiedy posterunek był przed strażnicą, szlabany podnoszono. W dzień służbę na granicy pełnili urzędnicy celni. Zmiany dokonywano o godz. 18.00 i ponownie o 6.00 (latem o 20.00 i 5.00).

Tuż za mostem na Skawie mieściła się restauracja „Wenecja”, często odwiedzana przez niemieckich żołnierzy i żandarmów, zaś w odległości nieco ponad pół kilometra na wschód od mostu, w Collegium Marianum – klasztorze księży Pallotynów na Kopcu –zlokalizowano ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy Luftwaffe, którego siły obliczano na około 200 ludzi. Zatem nawet w przypadku zamknięcia ruchu granicznego i mniej licznej obsady strażników na moście, Niemców w okolicy było sporo.

Uderzenie

Żołnierze sekcji „101-110” i „111-120” podzieleni zostali na dwie grupy. Jedna miała zabezpieczać atak od wschodniej strony mostu, a główna grupę uderzeniowa miała zająć strażnicę po wcześniejszym przeprawieniu się na zachodni brzeg rzeki. Trzyosobowy patrol miał za zadanie przecięcie połączeń telefonicznych po wschodniej stronie mostu, a kolejny, także trzyosobowy patrol dowodzony przez „Klona” miał pozorować odwrót wykonawców po akcji w kierunku Jaroszowickiej Góry.

Akcję rozpoczęto o 17.45 przeprawą dowodzonej przez ppor. „Lepa” grupy uderzeniowej nieco poniżej strażnicy. Prowadził ją „Staszek”. Po szybkim podejściu do mostu rozbrojono wartownika, a po wejściu do wnętrza budynku wszystkich Niemców – kończących dzienną służbę celników i obejmujących nocną straż tzw. grenzschutzów. Przez chwilę poszukiwano jednego ze strażników, który ukrył się w klozecie pod mostem, ale i jego rozbrojono i rozmundurowano. Łącznie rozbrojono i rozmundurowano 10 Niemców, zabrano skrzynki z zapasową amunicją i granatami, po czym rozpoczęto odwrót przez most, aby przez Kleczę udać się do przygotowanych melin w Wysokiej.

W czasie odwrotu od strony miasta podjechały do szlabanu samochody spóźnionej kolumny wojskowej, chcącej jeszcze przejechać na teren GG. Oficer dowodzący kolumną wyskoczył z szoferki i mimo zmroku zauważył, że „wartownik” nie jest umundurowany, zatem wydobywszy pistolet zaczął strzelać w jego kierunku i nakazał otwarcie ognia jadącym na skrzyni żołnierzom. Partyzanci odpowiedzieli ogniem i niemieccy żołnierze w popłochu zeskakiwali z samochodów. W mroku ich ogień był niecelny i grupa uderzeniowa wraz z patrolem osłonowym zdołała ukryć się za wschodnim wałem Skawy i skierować wzdłuż rzeki na północ. Niemcom chwilę czasu zabrało otwarcie szlabanu, a mimo oświetlenia terenu rakietami nie mogli ustalić kierunku odwrotu partyzantów. Gdy w chwilę później zza cmentarza w Jaroszowicach odezwały się strzały grupy pozorującej odwrót na południe, całkowicie zdezorientowani Niemcy w tamtą właśnie stronę skierowali ogień karabinów maszynowych, nie podejmując jednak prób pościgu. Podobnie zachowali się wartownicy na Kopcu, chaotycznie strzelając w kierunku grupy pozorującej odwrót, ale nie podejmując żadnych innych działań.

Największa akcja zbrojna AK w Wadowicach zakończyła się całkowitym powodzeniem, partyzanci zyskali uzbrojenie i przydatne w dalszych akcjach niemieckie mundury, a miejscowi Polacy żyli tym wydarzeniem jeszcze przez kilka tygodni.

12 pułk piechoty AK

W dniu 29 czerwca 1944 r. w ramach planu Odtwarzania Sił Zbrojnych utworzony został 12 pułk piechoty AK. W jego skład weszły cztery bataliony, złożone z żołnierzy poszczególnych placówek AK. I batalion powstał na terenie gminy zbiorowej Brzeźnica i części gminy zbiorowej Ryczów włączonej przez okupanta w granice GG, II baon zorganizowano na terenie zachodniej części gminy zbiorowej Kalwaria oraz włączonej do GG części gminy zbiorowej Wadowice, nazwanej przez Niemców gminą zbiorową Klecza, III baon powstał na terenie gmin zbiorowych Budzów i Stryszów, natomiast IV baon na terenie utworzonych podczas okupacji przez Niemców gmin zbiorowych Przytkowice i Lanckorona. Żołnierze placówek AK Kalwaria i Klecza weszli w skład II baonu 12 pp.

Dowódcą 12 pp AK został dotychczasowy komendant Podobwodu Kalwaria kpt. Władysław Wojas „Dąb”, który na dowódców batalionów wyznaczył: I – por. Franciszka Pawłowskiego „Sępa”, II – por. Tadeusza Stryszowskiego „Szczerbę”, III – por. Mieczysława Wójcika „Mirskiego”, zaś IV – ppor. Alojzego Piekarza „Lepa”. Ten ostatni od 1 września 1944 r. objął także funkcję zastępcy dowódcy pułku.

Jednym z głównych zadań 12 pp AK była ochrona sztabu utworzonej w lipcu 1944 r. Grupy Operacyjnej AK „Śląsk Cieszyński”, który zakwaterowano w zabudowaniach klasztoru oo. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Natomiast sztab 12 pp kwaterował w Zarzycach.
Po utworzeniu 12 pp AK latem 1944 r. Feliks Kwarciak jako instruktor oraz dowódca patroli i drużyn dywersyjnych prawie stale przebywał w oddziałach partyzanckich. Najczęściej w OP „Szczerba” a okresowo także w OP „Setka” i innych. 28 września 1944 r. dowodził jedną z sekcji rozpoznawczych, a później zabezpieczających podczas akcji uwolnienia z niemieckiego aresztu w Kalwarii dowódcy GO, gen. „Olzy”.

Instruktor RKU Wadowice

Po przejściu frontu i rozwiązaniu AK Feliks Kwarciak zgłosił się w marcu 1945 r. do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Wadowicach i został zaangażowany jako instruktor Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego na powiat Wadowice. Z działalności w AK ujawnił się w październiku 1945 r. Zweryfikowano go w stopniu podporucznika piechoty i odznaczono Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Ówczesna Rejonowa Komenda Uzupełnień w Wadowicach była jednym z głównych ogniw konspiracji niepodległościowej. M.in. zorganizowana została akcja zwalniania od służby wojskowej poborowych pod pretekstem urlopowania ze względu na konieczność pracy w gospodarstwach rolnych. Większość z nich zasiliła później szeregi prawdziwego Wojska Polskiego – czyli oddziałów podziemia niepodległościowego – nie chcąc służyć w wojsku komunistycznym.

Drugą drogą werbunku żołnierzy podziemia była działalność sportowa. W czasie pracy jako instruktor PW i WF ppor. Feliks Kwarciak organizował liczne drużyny i zawody sportowe – głównie piłki nożnej, ale także lekkoatletyczne – na terenie całego powiatu. W działalności sportowej współpracował m.in. z kolegami z konspiracji, chor. Stefanem Harmatą „Bystrym” oraz plut. Stefanem Górą. Ta sportowa aktywność dawała mu okazję do poznania setek młodych ludzi, spośród których wielu zwerbował i zaprzysiągł do służby w niepodległościowych oddziałach partyzanckich. Tą drogą do Grupy Operacyjnej „Burza” dowodzonej przez por. Mieczysława Wądolnego „Granita”, „Mściciela” trafili m.in. Rudolf Bucki „Marek”, Marian Pióro „Sęp” oraz Izydor Żuk „Gwiazda” z Jaroszowic. Później zostali żołnierzami patrolu dyspozycyjnego i ochrony kpt. „Staszka”.

Nadal w konspiracji

Już wiosną 1945 r. ppor. „Staszek” nawiązał kontakty z dowódcami Narodowej Organizacji Wojskowej – Narodowego Zjednoczenia Wojskowego w Wadowicach, a po ich aresztowaniu przez NKWD i UB z przedstawicielami Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj w Małopolsce, a później z kierownictwem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w Krakowie. W porozumieniu z dowodzącym konspiracją w regionie wadowickim kpt. Stefanem Sordylem „Nieborą” wyznaczył na kierownika Rady WiN w Wadowicach chor. AK Franciszka Jeża „Apollo” (w WiN „Jurek”), a na jego zastępcę ppor. Jana Jarosza „Modrzewia” (w WiN „London”), byłego adiutanta taktycznego 12 pp AK. Funkcję szefa propagandy powierzył innemu starszemu pułkowemu i konspiracyjnemu koledze, sierżantowi 12 pp i chor. AK Stanisławowi Nowakowskiemu „Surmie”. Poprzez strukturę WiN Feliks Kwarciak nawiązał kontakt z byłym zastępcą komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej do spraw polityczno-wychowawczych ppor. Szymonem Micorem, któremu „podsunął” jako współpracownika Franciszka Jeża, a ten z kolei rozpoczął współpracę m.in. z powiatowym komendantem MO por. Konstantym Gieruszczakiem (nie wiedząc, że utrzymuje on już równocześnie konspiracyjne relacje z kpt. „Nieborą”).

Ze względu na różnice ideowe pomiędzy NZW a WiN oraz odmienne koncepcje prowadzenia dalszej działalności, aby uniknąć przypadkowego dublowania inicjatyw konspiracyjnych na terenie powiatu, wadowicka komórka WiN była całkowicie kontrolowana przez organizację narodowców o czym kierownictwo okręgu WiN w Krakowie nie było poinformowane.

Wykonując polecenia kierownictwa WiN w sprawie tworzenia sieci informacyjnej Brygad Wywiadowczych, Krawciak zaangażował do tej siatki swoich przyjaciół i znajomych z konspiracji: wspomnianego już Jana Jarosza, Rudolfa Zabagłę „Studenta” (z AK „Pawia”), Feliksa Kołodziejczyka „Expressa” oraz Kazimierza Kamskiego.

Oficer sztabu i dowódca batalionu Armii Polskiej w Kraju

Wiosną 1946 r., po zwolnieniu z więzienia ppłk. Aleksandra Dellmana „Stasiaka”, byłego kwatermistrza Inspektoratu Krakowskiego AK, ppor. „Staszek” z polecenia kpt. „Niebory” nawiązał z nim kontakt, po czym cała wadowicka struktura konspiracyjna podporządkowana została nowo utworzonej przez Dellmana regionalnej organizacji Armia Polska w Kraju. Nawiązywała ona do etosu AK a częściowo także NOW, zrzeszając żołnierzy różnych środowisk konspiracji niepodległościowej zjednoczonych ideą walki z komunistycznymi okupantami o niepodległość Rzeczpospolitej.

APwK podporządkowano większość oddziałów podziemia działających w regionie wadowickim. Były to: GO „Burza” por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela”, GO „Churagan” ppor. Jana Ziomkowskiego „Śmiałego”, GO „Błysk” ppor. Mieczysława Kozłowskiego „Bunta”, GO „Błyskawica” ppor. Franciszka Łuczaka „Wróbla”, oddzielony od niej pluton „Skok” sierż. Tadeusza Kotuleckiego „Mariana”, a także działający samodzielnie choć podporządkowany GO „Burza” pluton „Wisła”, dowodzony przez ppor. Ignacego Sikorę „Prawego”.

Awansowany do stopnia porucznika Feliks Kwarciak był współorganizatorem m.in. akcji ekspropriacyjnych w Krakowie i Wadowicach. 11 lipca 1946 r. w Wadowicach trzej żołnierze APwK przejęli konwojowaną przez uzbrojonych funkcjonariuszy straży pocztowej przesyłkę z kwotą 300 000 zł. Z kolei już jako dowódca batalionu APwK wyznaczył żołnierzy, którzy 31 października 1946 r. w Krakowie skonfiskowali kasjerom Dyrekcji Okręgu Kolei Państwowych – także mimo obecności uzbrojonych konwojentów – kwotę 3 400 000 zł, którą przekazano do dyspozycji dowództwa konspiracji z przeznaczeniem na organizowanie oporu, pozyskiwanie broni i sprzętu, oraz na pomoc ściganym i rodzinom partyzantów oraz poległych.

7 sierpnia 1946 r. por. „Staszek” zorganizował zamach na Władysława Pasternaka, I sekretarza PPR w Wadowicach, który lubił uczestniczyć w przesłuchaniach prowadzonych przez funkcjonariuszy PUBP. Pasternak został ciężko ranny, a po wyleczeniu przestał się angażować w bezpośrednią współpracę z bezpieką.

W drugiej połowie sierpnia podjęto próbę utworzenia kanału przerzutowego do zachodniej (amerykańskiej lub brytyjskiej) strefy okupacyjnej Niemiec, mającego służyć ewakuacji konspiratorów ściganych przez bezpiekę. Do dolnośląskiej Świdnicy wyjechali kpt. Stefan Sordyl „Niebora”, por. Feliks Kwarciak „Staszek”, ppor. Mieczysław Kozłowski „Bunt” oraz grupa żołnierzy z jego oddziału. Wskutek działalności agentury bezpieka dowiedziała się o tym wyjeździe i w ślad za partyzantami do Świdnicy wyjechała grupa funkcjonariuszy PUBP w Wadowicach, która 22 sierpnia 1946 r. ujęła tam Mieczysława Kozłowskiego oraz Stanisława Sordyla. Julianowi Bizoniowi oraz Józefowi Hajostowi udało się uciec. Aresztowania uniknęli także „Niebora” i „Staszek”, którzy powrócili do Wadowic przekonani, że pozostają dobrze zakonspirowani. Jednak 23 sierpnia Feliks Kwarciak został aresztowany wraz z plut. Janem Wesołowskim „Pięknym”. Następnego dnia „Staszek” zainicjował ucieczkę. Podczas porannego wynoszenia nieczystości z cel wcisnął jednemu z pilnujących ubeków kubeł z fekaliami na głowę, a drugiego znokautował kopniakiem w podbrzusze, po czym przeskoczył płot od strony ulicy Sienkiewicza i pomiędzy domami pobiegł przez pola w kierunku Skawy. Sytuację wykorzystał także „Piękny”, który błyskawicznie podążył w ślad za Kwarciakiem. Od tej chwili Feliks Kwarciak pozostawał na stopie nielegalnej aż do ujawnienia w kwietniu następnego roku.

Po ucieczce z aresztu por. „Staszek” przebywał przy oddziałach partyzanckich, koordynując ich akcje. Najwięcej czasu spędzał w największym z nich, GO „Burza” por. Mieczysława Wądolnego „Mściciela”. We wrześniu 1946 r. „Staszek” został mianowany zastępcą dowódcy wadowickiego batalionu APwK, kpt. Stefana Sordyla „Zyndrama”. Gdy niedługo później kpt. „Zyndram” wyruszył przez „zieloną granicę” w celu nawiązania kontaktów z polskimi władzami na emigracji, 20 października 1946 r. por. Feliks Kwarciak otrzymał od pułkownika „Stasiaka” rozkaz objęcia dowództwa nad wadowickim batalionem Oddziałów Bojowych APwK. Pełnił tę funkcję formalnie do kwietnia 1947 r.

Tragiczny koniec epopei

W sylwestrową noc 1946/1947 roku podczas obławy zmasowanych sił UB, KBW i MO w Łękawicy rozbita została GO „Burza” por. „Mściciela”. Po tym wydarzeniu por. „Staszek” wydał 4 stycznia rozkaz rozładowania oddziałów leśnych, poprzez demobilizację części żołnierzy, którzy mogli powrócić do legalnego życia oraz podziału grup na niewielkie, liczące 3 do 5 osób patrole. W dwa tygodnie po pierwszej obławie bezpieka, wojsko i milicja przeprowadziły w nocy 13/14 stycznia kolejną operację w Łękawicy, z wykorzystaniem jeszcze większej liczby żołnierzy i funkcjonariuszy. We wsi zebrały się niewielkie grupki partyzantów z rozbitych dwa tygodnie wcześniej oddziałów. Nie były one w stanie przeciwstawić się kilkunastokrotnie liczniejszym siłom przeciwnika. Por. „Mściciel” otoczony w zagajniku przez kilkudziesięciu żołnierzy i ubeków, nie chcąc żywym dostać się w ręce komunistów, rozerwał się granatem. Jego zmasakrowane ciało przewieziono na dziedziniec PUBP w Wadowicach, gdzie wystawiono je na pośmiewisko komunistycznych funkcjonariuszy, a następnie potajemnie pochowano w nieustalonym miejscu.

Por. „Staszek” o tragicznym finale partyzanckiej epopei dowiedział się dopiero następnego dnia. Natychmiast wydał rozkazy do wszystkich żołnierzy podziemia, którzy zdołali umknąć obławie oraz tych, którzy już wcześniej ukryli się w partyzanckich melinach. Ponowił zakaz prowadzenia niekoniecznych akcji oraz zalecenie pozostawania w ukryciu jedynie w niewielkich kilkuosobowych patrolach. Jako swoje tymczasowe miejsce postoju i punkt kontaktowy wskazał pluton „Wisła”.

Żołnierze APwK przetrwali w kryjówkach do początku wiosny 1947 r., kiedy w poczuciu odpowiedzialności za los podwładnych por. Feliks Kwarciak wydał polecenie, aby ci, którzy mogą, przystąpili do ujawnienia. Sam postanowił wyjechać na ziemie zachodnie, gdzie w Lwówku Śląskim i Gryfogórze, jak wtedy nazywał się Gryfów Śląski, pozostawała w konspiracji kilkunastoosobowa grupa żołnierzy podziemia, wywodzących się z wadowickiej NOW. Rozważał próbę przedostania się za granicę, jednak nie chciał pozostawiać matki bez opieki. Ostatecznie podjął decyzję o ujawnieniu się. Doszło do niego we Wrocławiu 25 kwietnia 1947 r. Korzystając z amnestii deklarował stopień porucznika, choć przynajmniej od dwóch miesięcy wiedział o swoim awansie do stopnia kapitana, otrzymanym w styczniu 1947 r.

Pogrzeb i grób pod specjalnym nadzorem

Kwarciak po ujawnieniu się wrócił do Wadowic. Bezpieka jednak o nim nie zapomniała. 18 czerwca 1947 r. wieczorem „nieznani sprawcy” z Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Wadowicach zastrzelili go przy wejściu na most na Skawie. Zamordowano go, mimo iż chwilę wcześniej okazał legitymującym go ubowcom zaświadczenie o ujawnieniu się przed komisją Wojewódzkiego UBP we Wrocławiu. W chwili śmierci miał zaledwie 28 lat.

Pogrzeb kapitana Feliksa Kwarciaka stał się wielką manifestacją wadowiczan. Wzięło w nim udział kilkaset osób, co w niewielkim miasteczku nasyconym różnymi strukturami władzy komunistycznej, w warunkach trwających wciąż ubeckich represji było znaczące. Na trasie prowadzącej ze szpitala do kościoła parafialnego i dalej na cmentarz co kawałek stali funkcjonariusze UB oraz MO, ale poza obserwacją nie próbowali ingerować. Jedynie patrzyli, kto miał odwagę przyjść pożegnać „bandytę”. W kondukcie oprócz rodziny szli zawodnicy klubu sportowego „Skawa”, żołnierze 12 pp Ziemi Wadowickiej oraz AK i innych konspiracyjnych organizacji, dziewczęta, które jeszcze kilka dni czy tygodni wcześniej marzyły, żeby bohater obdarzył je ciepłym spojrzeniem. Szło wielu ludzi, którzy kapitana „Staszka” znali tylko z widzenia, czy nawet ze słyszenia. Przyszli na ten szczególny pogrzeb, bo chcieli oddać hołd wadowickiemu bohaterowi, bestialsko zamordowanemu przez pretorianów nowego ustroju, od dwóch lat niewolącego Wadowice i całą Polskę.

W kolejnych latach grób kpt. „Staszka” pozostawał pod specjalnym dozorem funkcjonariuszy bezpieki. W jego pobliżu urządzano zasadzki czy punkty obserwacyjne, jak np. w okresie od 31 października do 2 listopada 1949 r., kiedy na polecenie Wydziału III WUBP w Krakowie funkcjonariusze PUBP w Wadowicach zorganizowali zasadzki na trzech cmentarzach w powiecie; właśnie w pobliżu grobu Feliksa Kwarciaka w Wadowicach, gdzie obserwację pełnił jeden z referentów PUBP, a także w Barwałdzie Dolnym, na grobach pochowanych tam żołnierzy GO „Burza”: Eugeniusza Glanowskiego „Lisa”, Karola Sikory „Żbika” i Stanisława Żaka „Zendry” (dwóch funkcjonariuszy UB i trzech milicjantów) oraz w Budzowie, w pobliżu grobów Jana Pakuły „Sokoła” i Władysława Raciaka „Grzybka” (jeden referent UB i trzech milicjantów). Jak odnotowano w meldunku do WUBP, zasadzka na grobie Feliksa Kwarciaka dała wynik negatywny. Zapisano: „Grób Kwarciaka Feliksa odwiedziła stara kobieta, która po złożeniu kwiatów na grobie i modlitwy [tak w oryginale – przyp. aut.] odeszła”. Niewątpliwie ową kobieta była matka kapitana „Staszka”, Magdalena Kwarciakowa. Miała wtedy 65 lat, a tragiczne życiowe doświadczenia niewątpliwie odcisnęły na niej swe piętno.

Tekst Michał Siwiec-Cielebon

do góry