Nawigacja

Aktualności

Janusz Kurtyka. Między polityką historyczną a historyczną świadomością

13 sierpnia 1960 r. w Krakowie urodził się Janusz Kurtyka, prezes IPN w latach 2005-2010

Był niewątpliwie człowiekiem, który doskonale „czuł” problem historycznej świadomości w państwie posttotalitarnym. Kluczowe dla niego były pojęcia wolności, suwerenności państwowej, niezależności w myśleniu. Dlatego podkreślał, że trzeba na nowo pisać historię; i dodawał: Wolni ludzie w wolnym kraju mają prawo do prawdy historycznej o swojej najnowszej historii.

Jego aktywność, jako prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w latach 2005-2010, zmierzała do wyrwania polskiego społeczeństwa z postkomunistycznej mentalności. Uznawał, że dobrze kierowany Instytut może stać się wehikułem do świadomości historycznej wolnej od naleciałości komunistycznej propagandy.

Pół wieku w służbie wolności

Janusz Kurtyka urodził się 13 sierpnia 1960 r. w Krakowie, jako starszy z dwóch synów w rodzinie Stanisława (inżyniera) i Stanisławy (pracującej w administracji). Wychowywał się w Nowej Hucie, gdzie skończył szkołę podstawową i liceum. Już w szkole średniej nawiązał pierwsze kontakty ze Studenckim Komitetem Solidarności.

W 1979 roku zaczął studia w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szybko zaangażował się w działalność Koła Naukowego Historyków Studentów UJ, wchodząc do jego władz. Działał w jawnym, a po wprowadzeniu stanu wojennego konspiracyjnym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. W aktywności opozycyjnej na pierwszy plan wysuwała się jego fascynacja nauką; był współinicjatorem zakładania grup samokształceniowych, uczestniczył w pracach Podziemnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Niezależnie od działań w NZS, po wprowadzeniu stanu wojennego Kurtyka stworzył małą grupę konspiracyjną w Nowej Hucie. Zajmowała się ona produkcją kolców rzucanych pod koła milicyjnych samochodów podczas starć komunistycznego aparatu represji z nowohuckimi manifestantami, a także wyszukiwaniem odpowiednich miejsc dla nadajników Radia „Solidarność”. Był również pomysłodawcą urządzeń podsłuchowych, umożliwiających rejestrowanie resortowych radiostacji. Gdy jeden z członków grupy został aresztowany, zwerbowany do współpracy z SB i przyznał się do tego Kurtyce, ten uznał inicjatywę za zdekonspirowaną i zawiesił jej działalność.

W związku z działalnością opozycyjną Kurtyka był rozpracowywany przez SB. W latach 1982-1983 był kilkakrotnie przesłuchiwany w Dzielnicowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Krakowie Nowej Hucie. Potem inwigilowano go w ramach sprawy o kryptonimie „Mieszko”, prowadzonej przez Wydział II Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Krakowie przeciwko osobom zaangażowanym w działalność Radia „Solidarność”.

W historii fascynował się dwoma okresami: średniowieczem oraz dziejami najnowszymi Polski, przede wszystkim dziejami wojennej i powojennej konspiracji niepodległościowej. W latach 1982-1987 wykładał na Podziemnym Uniwersytecie Jagiellońskim, współpracował też z Chrześcijańskim Uniwersytetem Robotniczym im. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, zorganizowanym przy parafii w Mistrzejowicach.

Studia ukończył w 1983 roku broniąc pracy magisterskiej z mediewistyki. Od 1985 r. pracował naukowo w PAN. W latach 1987-1988 odbywał zasadniczą służbę wojskową, w czasie której był współinicjatorem protestu 12 podchorążych, którzy nie wzięli udziału w referendum dotyczącym tzw. II etapu reformy gospodarczej.

W 1995 roku obronił rozprawę doktorską, a w 2000 r., uzyskał habilitację. Na lat przed śmiercią podjął m.in. współpracę z Wyższą Szkołą Filozoficzno-Pedagogiczną „Ignatianum” w Krakowie (obecnie Akademią „Ignatianum”). Równolegle z pracą w PAN zajmował się badaniem historii najnowszej. Od lat 90. silnie związał się ze środowiskiem weteranów walk o niepodległość z okresu powojennego. Szybko zdobył sobie uznanie byłych działaczy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Od 1994 roku był redaktorem naczelnym „Zeszytów Historycznych WiN-u” – pisma naukowego, poświęconego dziejom wojennego i powojennego podziemia niepodległościowego. W 2003 roku został wybrany prezesem Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Funkcję tę sprawował do śmierci.

W latach 2000-2005 był dyrektorem Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie, a później prezesem IPN. Nadał Instytutowi nową dynamikę. Jego aktywność w sferze publicznej była logiczną kontynuacją opozycyjnego zaangażowania z PRL. Wydaje się, że celnie scharakteryzował go Bogusław Sonik: Był państwowcem rodem z 20-lecia międzywojennego, idealistą. Służba państwu, historyczna wiedza o Polsce, to według niego podstawa.

Zginął w katastrofie Smoleńskiej – 10 kwietnia 2010 r.

Uwolnić się od niewolniczej mentalności

Janusz Kurtyka był przekonany, że główne zadanie stojące przed współczesnymi to budowa silnego, suwerennego państwa, a niezbędnym elementem wyzwolenia się z postkomunistycznej spuścizny jest odzyskanie historycznej świadomości. Zakładał, iż proces dochodzenia do myślenia kategoriami niepodległego państwa i społeczeństwa, będzie możliwy dopiero po wyzbyciu się mentalności niewolniczej, która – w jego przekonaniu – była efektem półwiecza oddziaływania komunistów na Polaków. Wiedział, że proces ten będzie długotrwały i niełatwy. A za ważny jego element uznawał odzyskanie historycznej tożsamości, a więc wykorzenienie z myślenia o historii kalek komunistycznej propagandy. Jednocześnie uznawał, że Polska powinna aktywnie zaangażować się w realizację polityki historycznej, by także przy wykorzystaniu tego narzędzia zabezpieczać swoje interesy na arenie międzynarodowej.

Pisanie historii na nowo – miało właśnie służyć poszerzeniu historycznej świadomości. Kurtyce przede wszystkim zależało na tym, by spopularyzować dzieje Polskiego Państwa Podziemnego jako największego fenomenu europejskiego z lat II wojny światowej, przywrócić społecznej pamięci dokonania powojennego podziemia niepodległościowego oraz ukazać unikatowy charakter „Solidarności” – jako wszechogarniającego zjawiska, wolnościowej, obywatelskiej wspólnoty.

Zwracał jednocześnie uwagę na element inżynierii społecznej – połączonej z inżynierią strachu – jako kluczowy dla zrozumienia zmian społecznych w PRL, ale także dzisiejszej kondycji polskiego społeczeństwa i części jego elit. Eksterminowane i represjonowane elity Wolnej Polski, zostały zastąpione kastą z nowego, komunistycznego, nadania. Kurtyka podkreślał, że te drugie charakteryzowała: zdrada – własnej tradycji państwowej, własnej misji i własnej cywilizacji – oraz oportunistyczne dążenie do utrzymania się „w grze przy dworze”.

Dlatego dla wolnego społeczeństwa punktem odniesienia powinny być środowiska odwołujące się do etosu niepodległego państwa. Cenił więc sobie środowiska niezłomnie zmierzające ku niepodległości, a nie te, które brnęły w zróżnicowane strategie przystosowawcze kończące się często samoograniczeniem lub kapitulanctwem, skrywanym za realistyczną retoryką. Odrzucał lansowaną przez część dzisiejszego establishmentu tezę, że w PRL wszyscy byliśmy umoczeni – uznając ją za demagogiczną i kłamliwą. Zwracał uwagę na szereg środowisk i osób będących w swej niezłomności oczywistym zaprzeczeniem tego stwierdzenia. Zaznaczał zarazem, że właśnie dzięki tym, którzy nie poddawali się „heglowskiemu ukąszeniu”, czy oportunizmowi: transformacja społeczeństwa polskiego w kierunku „społeczeństwa komunistycznego” była opóźniona i przebiegała wolniej, niż spodziewali się organizatorzy tego marszu.

Wobec faktu, że uzurpatorskie władze komunistyczne stały się podmiotem prawa międzynarodowego, w imię poszerzania świadomości historycznej, domagał się debaty nad istotą PRL. Zadawał pytania o jej legalność, ale także o sposób opisywania systemu, w którym najwyższe władze działały w interesie sowieckim, czyli sprzecznym z interesem polskim, a jednocześnie na wielu obszarach tysiące ludzi starało się ocalić bądź tworzyć enklawy normalności i niezależności. Pytał retorycznie: czy PRL nie była czasem państwem komunistycznym w Polsce? A więc nie tyle państwem polskim, ile państwem stworzonym przez komunistów i niebędącym własnością Polaków?

Wydaje się, że sam skłaniał się do takiej właśnie odpowiedzi, skoro zaznaczał: Ojczyzną Polaków zawsze była Polska – nawet gdy nie istniała na mapie. PRL była tworem państwowym narzuconym przez zewnętrzną siłę. Moją ojczyzną nie była.

Prezes Kurtyka kładł nacisk na obchody rocznic społecznych buntów w PRL, podejmował zabiegi o ustanowienie europejskiego Dnia Pamięci o Ofiarach Nazizmu i Komunizmu oraz Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Z uporem przypominał postacie symboliczne dla niepodległościowego oporu. Podkreślał także znaczenie martyrologii. Argumentował, że państwo musi doceniać tych, którzy oddali za nie życie. Przestrzegał przy tym: Państwo nie może wysyłać swoim obywatelom sygnału, że ich ofiara jest nieważna. To demoralizuje i niszczy – i państwo, i społeczeństwo. Dalej zaś dodawał, że państwo ma obowiązek angażowania się w upamiętnianie ofiar poniesionych w jego imię, jeśli bowiem tego zaniecha, to nie będzie miało prawa oczekiwać poświęceń. Te stwierdzenia w sposób oczywisty prowadziły do konstatacji, że wolne państwo nie może też pozostawać obojętne wobec tych, którzy niszczyli jego niezależność. Dlatego inspirował historyków z IPN do prowadzenia i szerokiego upowszechniania wyników badań komunistycznego aparatu represji.

Kurtyka był zdania, że PRL odcisnął na Polakach niezwykle głębokie piętno. Siła komunistycznej propagandy infekującej ludzkie umysły zaburza do dziś naszą zdolność do interpretacji zjawisk z najnowszej historii. Miał jednak nadzieję, że konsekwentna edukacja, pisanie i opowiadanie historii wyzwolonej z klamr komunistycznej cenzury i indoktrynacji przywróci nam zdolność do myślenia kategoriami wolnych ludzi. Stąd często powtarzane przez niego zdanie, a de facto postulat: Jesteśmy ludźmi wolnymi, więc zachowujmy się jak ludzie wolni. Przywrócenie normalności, było więc jego zdaniem możliwe dopiero po opanowaniu rozchwiania świadomościowego charakterystycznego dla społeczeństwa posttotalitarnego. Ale stabilizacja narodowej świadomości jest możliwa jedynie przez nawiązanie do tradycji niepodległościowej i odrzucenie postkomunistycznej spuścizny.

Kurtyka zakładał, że wyrwaniu społeczeństwa z mentalności postkomunistycznej, fałszującej przeszłość i nadającej cechy karykaturalne tożsamości narodowej, służyć będzie odbudowa świadomości historycznej opartej na rzetelnych badaniach, a więc odrzucenie zmitologizowanej wersji historii najnowszej. Jednym z elementów, który miał temu sprzyjać, miało być poznanie zakulisowych i skrywanych dotąd działań komunistycznego aparatu represji. A to z kolei możliwe było jedynie dzięki badaniu akt pozostałych po cywilnej i wojskowej bezpiece.

Za ważny element procesu wyrywania się z przestrzeni postkomunizmu uznawał akcję nazywaną popularnie dekomunizacją ulic, polegającą na informowaniu samorządów, że na ich terenie znajdują się pomniki komunistyczne lub ulice czy place, których patronami byli bohaterowie komunistyczni. Charakterystyczna dla III RP historyczna schizofrenia sprawiła, że po fali usuwania z przestrzeni publicznej symboli totalitarnego reżimu z jaką mieliśmy do czynienia zwłaszcza w większych miastach na początku lat 90., proces został wstrzymany w pół drogi. Kurtyka zastanawiał się: Może wynika to z niewiedzy, zaniedbania lub intelektualnego lenistwa elit, ale takie zjawisko w wolnej Polsce nie powinno mieć miejsca. Dlatego apelował do władz, aby dbały o prawdę historyczną, tłumacząc, że gloryfikowanie systemu komunistycznego jest postępowaniem niewychowawczym.

Był też Kurtyka zdecydowanym przeciwnikiem zjawiska, nazywanego przez część publicystów pedagogiką wstydu. Nie widział powodów do krytykowania decyzji naszych przodków, podkreślał natomiast, że: Powinniśmy budować w naszym narodzie poczucie dumy z dziedzictwa historycznego. To jest coś, co było nieobecne – albo było zwalczane przez niektóre ośrodki opiniotwórcze w ciągu ostatnich piętnastu lat, albo starano się nie dopuścić w ogóle do pojawienia się poczucia dumy z naszego dziedzictwa historycznego.

Janusz Kurtyka był państwowcem, oceniał otaczającą go rzeczywistość przez pryzmat konieczności wzmacniania państwa i realizacji polskiej racji stanu. Nie miał wątpliwości, że kluczową rolę odgrywać musi w tych działaniach żmudny proces wzmacniania narodowej tożsamości oraz niepodległościowego etosu – przytłumionych przez półwiecze zniewolenia umysłów komunistyczną propagandą.

Historia narzędziem międzynarodowych sporów

Janusz Kurtyka dostrzegał rosnącą na arenie międzynarodowej rolę narracji historycznych. Podkreślał: Historia obecnie stała się bardzo ważnym argumentem w rywalizacji politycznej między państwami o prestiż – a ten jest realnym elementem polityki międzynarodowej. Argumentacja historyczna odgrywa tutaj niebywale ważną rolę, obok takich argumentów, jak rozwój cywilizacyjny czy atrakcyjność kulturowa.

Należał więc do środowiska konserwatystów i państwowców, podkreślających olbrzymie znaczenie polityki historycznej (czy dyplomacji historycznej) w relacjach międzynarodowych. Twierdził, że polityka historyczna to legitymizowanie polityki i interesów państwa w oczach własnego społeczeństwa i w opinii zewnętrznej za pomocą argumentów historycznych. Budowanie takiego obrazu państwa i narodu, by sprzyjał on innym aspektom polityki, uzupełniał je, dostarczał im uzasadnień. Jednocześnie precyzował, że polityka historyczna powinna być oparta na prawdzie historycznej, dodając, że musi ona promować to, co państwo polskie uważa za swój powód do dumy. Podkreślał jednocześnie, że badania naukowe nie mogą być traktowane instrumentalnie, prowadzone pod tezę. Tłumaczył: Polityka historyczna powinna czerpać z wielkiej przestrzeni kreowanej przez wolność badań naukowych, a ta wolność oznacza konflikty naukowe, debaty, wyznacza istnienie również tych nurtów refleksji historycznej, z którymi się nie zgadzamy i które mają oczywistą możliwość uczestniczenia w debacie.

Wobec skutecznych działań niemieckich i rosyjskich, mających wpływ na zakłamywanie prawdy o II wojnie światowej, dostrzegał potrzebę przeciwdziałania temu zjawisku. Domagał się zdecydowanej walki z ahistorycznym i kłamliwym określeniem polskie obozy zagłady, zaś z drugiej strony z pojęciem okupacji nazistowskiej, które w jego przekonaniu służyło uwalnianiu niemieckich sprawców od odpowiedzialności za zbrodnie i obarczaniu nią jakichś niezidentyfikowanych nazistów.

Przykładał także dużą wagę do przypominania o zaangażowaniu Polaków w ratowanie Żydów podczas okupacji, uznając, że teza o powszechnym antysemityzmie jest karykaturalnym obrazem narodu polskiego w czasie wojny. Jednocześnie uznawał, że musimy konsekwentnie przypominać państwom zachodnim, ale także społeczeństwu Rosji, że zajęcie Polski przez Armię Czerwoną w latach 1944-1945 przyniosło jej nowe zniewolenie, a narrację o „wyzwoleniu” Europy Wschodniej przez ZSRS, uznawał w świetle historycznych faktów, za propagandowe kłamstwo.

Historię Polski uznawał za fenomen, wskazując przede wszystkim pomijane dziś dokonania I Rzeczpospolitej. Uznawał, że powinniśmy na arenie międzynarodowej podkreślać wagę polskiego modelu kulturowego w Europie. Twierdził bowiem, że tak, jak mamy do czynienia z kręgiem anglosaskim, romańskim, germańskim, tak w sposób całkowicie zasadny możemy mówić o kręgu sarmackim, objętym kulturowym zasięgiem I Rzeczypospolitej. Uznawał także, iż musimy podkreślać rolę Polski, jako państwa istniejącego na styku cywilizacji zachodniej i wschodniej. Powinniśmy – zdaniem Kurtyki – podkreślać, że byliśmy także najdalej na wschód wysuniętym, granicznym kręgiem cywilizacji zachodniej wobec kolejnych odmian cywilizacji stepowej.

Dostrzegał zaniechania władz III RP w sferze polityki historycznej, dlatego to kierowany przez niego IPN wchodził czasem w spór z rządami i instytucjami zagranicznymi prezentującymi kłamliwą, propagandową wersję historii. Temu służyć miały niektóre inicjatywy edukacyjne czy wystawiennicze, np. wystawa Wygnańcy, którą pokazano w Parlamencie Europejskim. Komentował ostro kwestię przypisywania Polakom współudziału w Holokauście, nie pozostawał też bierny wobec propagandowych tez rosyjskich, które zakłamywały wydarzenia II wojny światowej.

Przede wszystkim uznawał jednak, że zarówno poszerzanie świadomości historycznej, jak i argumentacja w polityce/dyplomacji historycznej powinny koncentrować się wokół idei wolności, bowiem: słowo i treści z nim związane były równie ważne dla narodu szlacheckiego w I Rzeczypospolitej, jak i dla konsolidującego się w warunkach niewoli nowoczesnego narodu polskiego w XIX wieku, i tak samo było ważne dla Polaków przez cały wiek XX – od walki o odrodzenie państwa (1914-1921) po rewolucję solidarnościową i jej „długi marsz” (1980-1989).

♦♦

Dla wielu uczestników życia publicznego celem jest osiągnięcie pozycji czy władzy. Dla Janusza Kurtyki kolejne funkcje, które sprawował nie były celami samymi w sobie. Traktował je instrumentalnie, obejmował coraz wyższe stanowiska, by skuteczniej działać na rzecz państwa, by mieć możliwość inspirowania działań, które przez odkłamanie historii przywrócą Polakom tożsamość powiązaną z niepodległościowym etosem, a zarazem uzbroją instytucje III RP w argumentację historyczną, dzięki której możliwe będzie budowanie pozytywnego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej.

Tekst dr hab. Filip Musiał
Fot. Piotr Życieński

     

do góry