Nawigacja

Aktualności

Małopolscy Bohaterowie Niepodległości. Zofia Zawiszanka (1889-1971) – legionistka z Goszyc

Przedstawiamy osoby zasłużone dla odrodzenia wolnej ojczyzny, odznaczone Krzyżem lub Medalem Niepodległości, związane z Krakowem i Małopolską

Bohaterem stycznia był legionista, powstaniec śląski, poseł i żołnierz Józef Ostafin. W lutym przypomnieliśmy Alojzego Kaczmarczyka, oficera WP i AK, działacza Zrzeszenia WiN, w marcu – ks. Ferdynanda Machaya, obrońcę polskości Spisza i Orawy, zasłużonego krakowskiego kapłana, a w kwietniu Antoniego Gryzinę-Laska, członka POW, legionistę, działacza społecznego, szefa Podokręgu Górskiego Związku Czynu Zbrojnego. Bohaterką maja jest Zofia Zawiszanka.

Najszczęśliwszy dzień

Rankiem 3 sierpnia 1914 r. Zofia Zawiszanka, córka właścicieli niedużego majątku w Goszycach koło Kocmyrzowa, po rosyjskiej stronie granicy między Kongresówką a Galicją, została obudzona stukaniem do okna. „Powstanie! W Warszawie rewolucja! Nas jest siedmiu w lesie – pierwszy oddział! Czy możemy przyjść, dostać śniadanie i dwie pary koni na dalszą drogę?”. Słuchała z drżeniem serca znanego jej głosu Zygmunta „Bończy” Karwackiego. Natychmiast obudziła wszystkich. Służba dworska przygotowała śniadanie, a przybysze przebrawszy się w mundury strzeleckie, stali się pierwszymi żołnierzami idącymi w bój za Wolną Niepodległą pod dowództwem Władysława „Beliny” Prażmowskiego.

Z dzienników Zofii Zawiszanki wynika, że to był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Tu, u niej, w dworze w Goszycach, rozpoczynała się droga do wolności. „Nie wiem, czy liście drżały wówczas, ale moje serce kołatało w piersi, tam, pod uchylonymi drzwiami, jakby miało pęknąć. […] Moskale byli jeszcze niedaleko […] ci chłopcy szli na pewną śmierć… ode mnie żądali tylko pożywienia i czterech koni […] Szczęście, cud, wieczność – te wszystkie słowa nabierają nagle sensu, rumieńca krwi żywej – a oni się pytają… nie, to nie do uwierzenia!”.

Jeszcze tego samego dnia, po odejściu strzelców, niesiona emocjami pojechała do Krakowa, by zameldować komendantowi Józefowi Piłsudskiemu o sytuacji na pograniczu i o przybyciu drużyny strzeleckiej do Goszyc. Piłsudski był zadowolony z wiadomości oraz z sytuacji po stronie rosyjskiej.

Dla Zawiszanki rozpoczął się czas intensywnej działalności. Przeszkolona jeszcze w okresie pokoju w drużynach strzeleckich w zakresie taktyki wojskowej, służby sanitarnej i wywiadu, była dla komendanta żołnierzem o niezwykłych cechach. Jej wrodzona inteligencja, znajomość obyczajów i funkcjonowania rosyjskich elit z Priwislanskiego Kraju, jak określano Królestwo Polskie, powodowały, że dostała najtrudniejsze zadanie do wykonania: miała poprzedzać strzelców, prowadząc razem z innymi wywiadowczyniami obserwację przemieszczających się wojsk rosyjskich na terenie guberni kieleckiej i w Radomiu.

Była aktywną działaczką, najpierw strzelecką, a następnie legionową, do momentu zarażenia się w trakcie służby tyfusem. Do zdrowia wróciła wiosną 1915 r., ale już nie podejmowała czynnej służby w Legionach. Wyszła za mąż za Janusza Gąsiorowskiego, oficera Legionów, a po urodzeniu w 1916 r. córki Anny, której ojcem chrzestnym był Józef Piłsudski, pozostała w swoim rodzinnym domu, zarządzając gospodarstwem, podczas gdy mąż walczył na frontach I wojny światowej.

Była również członkinią Polskiej Organizacji Wojskowej, jednak obowiązki rodzinne ograniczyły jej działalność do minimum. Zorganizowała zaciąg ochotników do Legionów w rodzinnej wsi, obiecując ziemię za służbę ojczyźnie. Obietnicę zrealizowała po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, tworząc z nadanej żołnierzom z Goszyc ziemi przysiółek Legionówka, obecnie należący do wsi Wola Luborzycka.

Ostatnim aktem oddania Zawiszanki sprawie legionowej i Piłsudskiemu było przyjęcie marszałka i żyjących Beliniaków z patrolu, w swoim domu, w sierpniu 1924 roku – 10 lat po najszczęśliwszym momencie w jej życiu. W uznaniu zasług na rzecz niepodległości została odznaczona Krzyżem Niepodległości z mieczami (18 października 1932 r.) oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi (21 września 1938 r.), a także kilkoma pamiątkowymi odznakami legionowymi.

„Pragnęłam być polskim żołnierzem”

Zofia Aniela Maria z Zawiszów, primo voto Gąsiorowska, secundo Kernowa, była córką Artura Zawiszy-Czarnego i Marii z Wolskich. Urodziła się w Szpitarach pod Nowym Brzeskiem, 6 lutego 1889 r. Pochodziła z tradycyjnej rodziny ziemiańskiej, której członkowie walczyli w powstaniach narodowych i prowadzili gospodarstwo ziemskie w Goszycach. Jako nastolatka została osierocona przez ojca. Razem z matką mieszkała do 1904 r. w rodzinnym dworze, a później przeniosła się do Lwowa, gdzie uczęszczała do gimnazjum Wiktorii Niedziałkowskiej.

Wybór tego miasta nie był przypadkowy. Po pierwsze rodzina jej matki była związana ze Lwowem, a drugim powodem było przekonanie, że w Galicji poziom nauczania jest wyższy. Ponadto lekcje w szkołach były prowadzone w języku polskim i miały charakter narodowy – polski. Podkreślała po latach we wspomnieniach: „Od dzieciństwa pragnęłam gorąco być polskim żołnierzem. Odkąd poznałam »Trylogię« Sienkiewicza, pragnienie to nabrało cech pewnej manii: w wieku 10-12 lat »wojsko« było jedynie zabawą, która mnie zajmowała – a w gruncie rzeczy czymś więcej znacznie, niż zabawą”.

Atmosfera panująca we Lwowie sprzyjała nie tylko rozwojowi intelektualnemu młodej Zawiszanki, ale także wzrostowi jej uczuć patriotycznych, które w trakcie studiów w Krakowie na Wydziale Rolnym Uniwersytetu Jagiellońskiego doprowadziły ją do zaangażowania się w ruch strzelecki. Razem z kilkunastoma innymi młodymi damami ćwiczyła w parku Jordana musztrę i taktykę wojskową, co w przypadku kobiet uznawane było w tym czasie nie tylko za ekstrawagancję, ale uchodziło wręcz za nieprzyzwoite lub śmieszne. Niezrażona docinkami spacerowiczów kontynuowała szkolenie wierząc, że nadejdzie dzień wskrzeszenia Rzeczpospolitej. Nadzieje Zofii z Zawiszów Gąsiorowskiej ziściły się w 1918 r.

Po zakończeniu działań wojennych opiekowała się lokalną społecznością, m.in. fundując jej szkołę powszechną czy dbając o odpowiedni poziom opieki medycznej. Była także radną gminną, należała do Związku Legionistów i Związku Ziemian, a także do PSL „Wyzwolenie”, co było ewenementem w skali środowiska ziemiańskiego. Do 1945 r., a więc do wywłaszczenia z majątku przez władze komunistyczne, gospodarzyła w rodzinnej posiadłości razem z drugim mężem, Romualdem Kernem, skutecznie broniąc się m.in. przed przymusową parcelacją po reformie rolnej 1925 r.

Gościnny dwór

II wojnę światową spędziła w Goszycach, przyjmując pod swój dach liczną rzeszę uciekinierów i osób w potrzebie. Mieszkali u niej m.in. naukowcy z krakowskich uczelni z rodzinami, lwowiacy, warszawiacy (np. Czesław Miłosz) czy też ukrywająca się na „aryjskich papierach” trzyosobowa żydowska rodzina Glücksmanów z Krakowa. Pozostawali na całkowitym utrzymaniu dworu w Goszycach i byłego legionisty związanego z dziedziczką z Goszyc, Stefana Kozubskiego. Wanda Glücksman po wojnie wspominała z wdzięcznością: „Kimże byliśmy? Ludźmi obcymi, a nadmiar ludźmi, przeciw którym okupanci występowali coraz ostrzej i bezwzględniej. […] A jednak w Goszycach opiekowano się nami z niezmierną serdecznością”. W listopadzie 1941 r. przygotowani przez miejscowego proboszcza Glücksmanowie przyjęli za zgodą metropolity krakowskiego ks. abpa Adama Stefana Sapiehy chrzest. Ich rodzicami chrzestnymi zostali Zofia Kernowa i Jerzy Turowicz.

Zofia Kernowa była również żołnierzem AK, członkinią konspiracyjnej organizacji ziemiańskiej „Tarcza”-„Uprawa”-„Opieka”. W jej domu ukrywali się żołnierze podziemia, m.in. Jan Józef Szczepański. Współpracowała też z lokalną placówką BCh.

Po zakończeniu wojny zamieszkała w Krakowie, gdzie podejmowała różne zajęcia, przede wszystkim była tłumaczką z języka francuskiego. Całe swe życie pisała wiersze i opowiadania. W okresie przedwojennym opublikowała je pod swoim nazwiskiem, a także posługując się pseudonimem z okresu konspiracji strzeleckiej – Anna Wiśniowiecka. Tworzyła wiersze patriotyczne, a także pełne emocji i obrazów utwory, opisujące piękno życia na wsi. Pomimo zakazu władzy ludowej, wielokrotnie gościła w Goszycach u zaprzyjaźnionych rodzin Kozubskich, Kułagów, Nocuniów i Dońców. Do końca życia była aktywną działaczką środowisk legionowych i ziemiańskich, inwigilowaną przez SB. Zmarła 2 lipca 1971 r. w Krakowie. Została pochowana w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Luborzycy.

Tekst Marcin Chorązki
Zdjęcia ze zbiorów rodziny Smoczyńskich z Goszyc

do góry